Moje auto

Wszystko co trwa kiedyś musiało się zacząć. Również pasja gdzieś ma swoje korzenie…

Pierwszego Escorta MK4 1,4 CL kupiłem jakieś pięć lat temu (2006 r.) jako zupełnie gołą serię. Z zewnątrz prezentował się bardzo ładnie (czarny, wysoki połysk, spoiler RS).


Silnik 1,4 CVH na gaźniku Weber DFTM z instalacją gazową raczej sportowych osiągów nie zapewniał. W środku autko też jakieś cudownie zadbane nie było i w sumie nie wiem dlaczego tak polubiłem ten samochód. Może dlatego, że mam słabość do starych Fordów.
Tym egzemplarzem nie nacieszyłem się zbyt długo, wymuszenie pierwszeństwa przejazdu i auto do kasacji. Nadmiar ambicji spowodował, że zamiast poszukać jakiegoś innego auta uparłem się, że odbuduję mojego Esia. To była zapewne kluczowa dla mojego życia decyzja, gdybym jej nie podjął to pewnie aktualnie jeździłbym jakimś Golfem i nie miał nic wspólnego z tym tematem.


Jakieś pół roku męczarni z autobusami i otomoto przyniosło finalnie efekt w postaci kolejnego 1,4 CVH. Egzemplarz w kolorze srebrnym, świeżo sprowadzony z Niemiec. Silnik 1,4 na jednopunktowym wtrysku CFI. Przejechałem po niego ponad 450 km i gdy przybyłem na miejsce to nie byłem zadowolony. Można by nawet powiedzieć, że byłem mocno zdegustowany. Auto brudne, śmierdzące, bardzo zaniedbane. Jednak po takiej trasie nie opłacało mi się wracać z pustymi rękoma dlatego po negocjacji ceny auto przyjechało ze mną do Krakowa (zapłaciłem za niego prawie dwa razy mniej niż było w ogłoszeniu).
Oczywiście moje auto musiało być czarne z związku z czym rozebrałem go do gołej blachy. I wtedy zaczęło mi się bardziej podobać ponieważ jak na ten rocznik było w całkiem dobrym stanie blacharskim. Jedna dziurka w podłodze i konieczność wymiany drzwi kierowcy (uszkodzenie mechaniczne) oraz wstawienie reperaturek błotników tylnych zakończyły pracę nad blacharką. Rozebranie całego auta pozwoliło stwierdzić, że raczej był to egzemplarz bezwypadkowy, zaniedbany dopiero w kraju. Później nastąpiła wymiana silnika i wiązki elektrycznej (pozostał gaźnik i LPG :] ). Taki mały drobiazg dodany na tym etapie to boczne kierunki z Mondeo mk1. Auto pomalowałem na czarno, lakier wysoki połysk, jednak… No zdecydowanie lakiernika ze mnie nie będzie. Malowałem w zimie, w niedogrzanym garażu, troszkę zbyt gęstym lakierem no i wyszło jak wyszło. Skórka pomarańczowa i ogromne zacieki (nie wiem dlaczego tego nie spolerowałem od razu) pozostały ze mną przez dłuższy czas, aż do kolejnego malowania…
Autkiem chwilę pojeździłem, dodając między innymi alufelgi Ford RS 13”, jednak bez większych modyfikacji.
Zimą 2009 roku kupiłem na części czerwone XR3i 1,6 na wielopunkcie z pełnym ospoilerowaniem z RST. Sporo części z tego egzemplarza wylądowało w moim, reszta niedawno odbyła podróż na wieczny spoczynek.


Silnik 1,6 rozebrałem na części, wymieniłem wszystkie uszczelki, głowica poszła do planowania, zawory były sprawdzane pod względem szczelności, reszta organoleptycznie wyglądała ok. Razem z silnikiem wymieniony został gaźnik na Weber 2V TLD z Forda Sierry (nadal pozostała instalacja LPG). Oczywiście po takiej zmianie można odczuć znaczny przyrost mocy, szczególnie, że jak się okazało po demontażu mój poprzedni gaźnik miał uszkodzoną drugą przepustnicę w związku z czym nie działał drugi przelot.



W aucie zamontowałem również: hamulce przednie oraz tylne z RST, centralny zamek z pilotem, jakieś podstawowe car-audio (radio, cztery głośniki, subwoofer aktywny) oraz piękne oryginalne Recaro z RST.




Zamontowałem również mechanizmy elektrycznych szyb, brakuje mi w tym momencie uchwytów, w których montowane są przyciski (jeśli ktoś ma proszę o kontakt). Kolejnym etapem, który z pewnością przyspieszył malowanie samochodu było założenie elementów karoserii z czerwonego (maska z RST oraz spoiler).







Później było trochę awarii, które mimo wszystko nie zniechęciły mnie do tego egzemplarza.
Jako kolejny bardzo dobry zakup pojawiły się u mnie oryginalne felgi z RST:


Następnie moja kapryśna jednostka napędowa postanowiła bez mojej wiedzy i zgody pozbyć się życiodajnego płynu ustrojowego jakim był dla niej olej. Co prawda wystarczyłaby w sumie wymiana simmeringu wałka rozrządu jednak nie miałem już najmniejszej ochoty pakować w to padło pieniędzy. W związku z tym musiałem kombinować coś na szybko i wybór padł troszkę przypadkowo na 1,6 16V z Escorta MKVI. Wiedziałem, że pewnie będę tego żałował ale silnik był pewny a nic innego nie mogłem znaleźć.

Oczywiście wiązało się to z wymianą wiązki elektrycznej i rozebraniem całego auta. Trochę się obawiałem co znajdę pod dywanikiem bo od trzech lat nie zaglądałem na podłogę ale tragedii nie było. W podłodze były tylko dwie dziurki w podłodze, wszystko zostało załatane i porządnie zakonserwowane.



Z montażem Zeteca w MKIV jest kilka problemów jednak opiszę to dokładnie kiedy indziej. Aby nie zgubić się w kablach postanowiłem wrzucić całą wiązkę elektryczną z Escorta MKVI. Spowodowało to konieczność lutowania praktycznie każdej wtyczki od nowa co zajęło sporo czasu.











Dosyć opornie szły prace, jednak finalnie udało się wszystko poskładać. Było jeszcze kilka problemów poswapowych ale po małych poprawkach auto w wersji „wydmuszka” pojechało do lakierni.

Filmik
Filmik 2

Trochę czasu to trwało ale w końcu auto wyjechało z lakierni i na początku byłem mega zadowolony. Zdecydowana zmiana wizerunku i uśmiech na twarzy gdy podchodziłem do auta. Później zaczęło się składanie i wyszły pewnie niedoróbki ale będę to sukcesywnie poprawiał. Pierwsze fotki po malowaniu:








Obok jak widać stoi moje czarne cabrio.
Później wraz powolnym uzbrajaniem środka i eliminowaniem kolejnych problemów pojawiły się felgi RST:





Jednak to było jakby mało a przypadkiem do rąk wpadły mi oryginalne fordowskie RS7 17”. Pierwsze przymiarki:


Później odpowiedni kolorek:


Efekt końcowy:
































Zmodyfikowałem również układ wydechowy, wycięty katalizator oraz tłumik środkowy. Na końcu wstawiony tłumik Supersprinta. Jest ku mojemu zdziwieniu w miarę cicho i jak najbardziej estetycznie. Pokrywa zaworów otrzymała kolor czerwony.


















Aktualnie jest wersja zimowa:


Oczywiście zabawa jeszcze się nie kończy dlatego są pewne plany na przyszły sezon:
• Swap na 2,0 lub 1,8 Zetec
• Klimatyzacja (nie było seryjnie w Escortach MKIV w wersji europejskiej)
• Malowanie komory silnika
• Tarcze hamulcowe na tył
• Dymione lampy na tył
• Odnowić wnętrze

Na bieżąco postaram się dopisywać postępy z prac. Zapraszam do lektury.

2 komentarze:

  1. Gratuluję wytrwałości!!! Aby było więcej takich motomaniaków:-) Dzięki nim autka z duszą nadal będą cieszyć nasze oczy.Sam od 4 miesięcy stałem się właścicielem escorta mk4 w cabrio(3 lata poszukiwań niezajechanego egzemplarza). Autko kupiłem od właściciela zakładu lakierniczego pod Berlinem.Escorcik czekał u niego w hali aż 10 lat.Autko nie ma rdzy lecz pokryte jest pyłem lakierniczym :( Silnik pali,pracuje bardzo cicho.Plusem było to iż stał w cieple między innymi wiele starszymi projektami.Forda kupiłem za śmieszne pieniądze,wydaje mi się że gość zauważył że tak jak on kocham stare auta.Na wiosnę ruszam z renowacją :-) Pozdrawiam!Paweł

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń